Wszedł do swojego
rodzinnego domu nie spodziewając się niczego dobrego. Jednak to co zobaczył okazało się znacznie gorsze i na
zawsze zmieniło jego spojrzenie na świat. Wydawało mu się, że to co widzi musi
być koszmarem. Miał nadzieję, że zaraz się obudzi, ale obraz przed jego oczami
stał się aż nadto prawdziwy.
Wysoki, dobrze
zbudowany mężczyzna mierzył do niego z pistoletu, a jego bezradna matka leżała
na ziemi z przebitą klatką piersiową, z której sączyła się gęsta, ciemna krew.
W ostatnim momencie uchylił się przed lecącym w jego stronę pociskiem, który
przeleciał obok niego i przebił drewnianą powłokę drzwi zaraz za nim.
W tamtym momencie coś
do niego dotarło. Coś w nim pękło. Poczuł się jakby w jednym momencie wyparł ze
swojego mózgu wszystkie emocje. Nie mógł zrozumieć jak można być takim
potworem. Jak można tak bardzo chcieć skrzywdzić? Dotarło to do niego częściowo chwilę
później gdy rzucił się na dużo silniejszego od siebie mężczyznę. Wiedział, że
nie ma nawet najmniejszych szans w walce z nim, ale nie mógł tego tak zostawić.
Ze wszystkich sił popchnął swojego przeciwnika na regał stojący za nim, ale ten
szybko zdążył się pozbierać i ponownie wycelował bronią. Na szczęście chłopcu
znowu udało się uciec przed posłaną w jego stronę kulą. Podniósł stojące obok
krzesło i zaczął biec. Ponownie rozległ się strzał z pistoletu, ale i teraz
nastolatkowi udało się uniknąć wypadku. Można było nazwać to szczęściem w nieszczęściu,
ale do czasu. Brunet dobiegł do niebezpiecznego człowieka uderzając krzesłem w
jego żebra. Przewrócił się. Chłopak chcący tylko ratować swoje życie usiadł na
nim i zaczął uderzać pięściami gdzie popadnie w jego ciało. Niestety był
jeszcze zbyt słaby. Co może zrobić słaby czternastolatek przeciwko komuś
takiemu? Z łatwością zepchnął go z siebie i wybiegając już z domu ostatni raz
skierował pistolet w stronę chłopca. Tym razem nie zdążył dostatecznie się
uchylić. Pocisk przeszył skórę na jego
ramieniu, a ból rozszedł się po całej ręce, ale starał się o tym nie myśleć.
Podszedł do wykrwawiającego
się ciała swojej matki, którą kochał ponad własne życie i przyklęknął przy niej.
Była najwspanialszą kobietą jaką kiedykolwiek miał przy sobie i nie mógł
uwierzyć w to co się właśnie działo. Przyklęknął przy niej i nachylił się aby
lepiej słyszeć słowa wypowiadane przez nią z największym trudem.
- Byłeś jedynym
mężczyzną w moim życiu, który był godzien mojej miłości, synku. Zaopiekuj się
dziewczynkami. Kocham Was – powiedziała.
Łzy same spływały po
twarzy chłopca kiedy jego matka wypowiadała swoje ostatnie słowa. Chwilę
później wydała z siebie ostatnie tchnienie, a z oczu uciekła resztka życia.
- Zaopiekuję się nimi,
tak jak ty zawsze opiekowałaś się nami. Kocham cię, mamo – odpowiedział jej,
chociaż dobrze wiedział, że ona już go nie słyszy.
Zadzwonił po
pogotowie, ale to i tak już nie mogło pomóc. Ten potwór z zimną krwią
zamordował jego matkę i próbował zabić także jego, bez żadnego poważnego
powodu. Nigdy nie miał uczuć, nie miał serca, nie kochał nikogo.
Chłopiec nie mógł
uwierzyć, że to jego własny ojciec.
Siedział ciągle przy
zakrwawionym ciele własnej matki i przypominał sobie jak okrutny i zawistny był
ten człowiek. Wiedział, że od teraz oprócz opieki nad siostrami będzie musiał
nie tylko zajmować się siostrami, ale także je chronić. Otarł łzy i
postarał się uspokoić. Nie zamierzał więcej płakać przez człowieka, który
był jego ojcem. Nie mógł sobie na to pozwolić, nie mógł sprawić mu satysfakcji.
Musiał być silny.
________________
Jeśli przeczytałeś, proszę zostaw po sobie jakiś komentarz xx
________________
Jeśli przeczytałeś, proszę zostaw po sobie jakiś komentarz xx